
To jest chłoporobotnik, szeregowy przedstawiciel rządzącej w PRL klasy, który po wykonaniu normy czeka na przystanku PKS-u na warszawskiej Pradze. Nie spił się piwem, bo piwa nie dowieźli – śpi, bo wstał o 4-tej, żeby zdążyć na autobus pekaesu i o 7-mej być w robocie. Bieda powojennych lat 50-tych na jednym obrazku. Zdjęcie niecenzuralne. Aparat Praktisix, obiektyw Meyer Primotar E 1:3,5 80 mm, film FOTOPAN.
Mam w pamięci fotografię z początków lat 30-tych także ubiegłego wieku, zrobioną na szybowisku w Bezmiechowej w Górach Słonnych. W Bezmiechowej i w nieodległej Ustianowej były najsłynniejsze polskie szybowiska z których startowano po światowe rekordy. Tadeusz Góra za przelot na odległość 577,8 km, z Bezmiechowej do wsi Soleczniki Małe w okolicy Wilna, nagrodzony został Medalem Lilienthala, najwyższym odznaczeniem dla szybowników, który ledwo co ustanowiony został przez Międzynarodową Federację Lotniczą FAI; Wanda Modlibowska, która ustanowiła 5 rekordów polski, w Bezmiechowej pobiła rekord świata w długotrwałości lotu na szybowcu Komar. Utrzymywała się w powietrzu nad górami Słonnymi przez całą dobę. Dokładnie: 24 godziny, 17 minut, 24 sekundy. Na fotografii z Bezmiechowej, która utkwiła mi w pamięci, kilku miejscowych górali dźwiga na szczyt góry szybowiec wyczynowy SG-3, skonstruowany przez Szczepana Grzeszczyka. Oni także, jak chłoporobotnik sfotografowany 20 lat później na warszawskiej Pradze, mieli dziurawe portki pocerowane sznurkiem. Gumiaków nie mieli, byli boso.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.