Znudziło mi się chodzenie za ptakami, zamieniłem teleobiektyw na szerokokątny do fotografowania architektury i postanowiłem fotografować coś, co nie ucieka jak głupie na widok faceta z aparatem. Tuż przy parku Morskie Oko na Mokotowie, wybudowano parę lat temu kilka budynków, nie dużych, ale luksusowych. Z dwóch stron otoczone parkiem toną w zieleni i ciszy, a do ulicy Puławskiej, jednej z głównych arterii komunikacyjnych Warszawy jest sto kroków. Idealne miejsce do mieszkania. Po dłuższej przerwie postanowiłem zrobić tam jakiej zdjęcia. Poszedłem koło południa ponieważ o tej porze dnia budynki nie są w cieniu drzew lecz oświetlone od południowej strony. Zrobiłem parę zdjąć, ale to nie to czego oczekiwałem. Poszedłem po południu, kiedy słońce może oświetlać budynki tunelem wzdłuż ulicy pod taką samą nazwą: Morskie Oko. Gdy wychodziłem z domu świeciło słońce, gdy doszedłem na miejsce, przyszły chmury i robienie zdjęć straciło sens.
* * *
Aparat Canon EOS R. Obiektyw Canon TSD-E 24 mm 1:3L II. Ogniskowa 24 mm. Pochylenie osi optycznej obiektywu 4°. Tryb pomiaru. matrycowy. Tryb fotografowania Fv. Przysłona f/8, Migawka 1/200 s. Korekta ekspozycji 0.0 EV. ISO auto: 200. Program: Capture One 20.
Wracając klepnąłem zdjęcie bardzo skromnego pomnika, właściwie pomniczka Jana Matejki usadowionego na wejściu do parku Morskie Oko, a potem jeszcze sfotografowałem… Domek Mauretański. To zabytek wybudowany w czasach, kiedy rogatki Warszawy i park Morskie Oki dzieliła długa i piaszczysta droga. Cudo to powstało jako glorietta framandzka dla Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej, a teraz jest zabytkiem nr. 454/3 i na szczęście nie wpadła jeszcze w oko maniakom, którzy malują na murach swoje hasła.
I jeszcze jedna sprawa, chyba najważniejsza. Aparat bezlusterkowy, a takim jest Canon EOS R, ułatwia fotografowanie obiektywami typu shift and tilt, w których można przesuwać i pochylać oś optyczną. W lustrzankach, dla uzyskania prawidłowej ekspozycji, trzeba było fotografować w trybie M. Najpierw dokonać pomiaru naświetlenia przy neutralnym ustawieniu osi optycznej i tak uzyskaną wielkość przysłony i czas migawki zastosować do potrzebnego ustawienia osi optycznej – fotografowanie w trybie automatyki ekspozycji dawało niewybaczalne błędy. Aparat bezlusterkowe nie mają tej wady.
* * *
Aparat Canon EOS R. Obiektyw EF . Ogniskowa 24 mm. Tryb pomiaru. matrycowy. Tryb fotografowania Fv. Przesunięcie osi optycznej obiektywu w górę o 5 mm. Przysłona f/8, Migawka 1/200 s. Korekta ekspozycji 0.0 EV. ISO auto: 200. Program: Capture One 20.
Moim Nikonem D700 fotografowałem z użyciem obiektywu shift (sowieckiego) i ekspozycje miałem bezbłędne. Także bez obiektywu, z dziurką w folii metalowej, na zasadzie pinhole’a. Ale Nikon od zawsze stosuje ten sam standard mocowania obiektywów, w odróżnieniu od Canona, który ów standard zmieniał bodaj już trzy razy.
Gdy fotografowałem pentaxem 67 z obiektywem shift to nie miałem problemu bo pomiary ekspozycji robiłem światłomierzem punktowym pentaxa. Ale w wizjerze obraz przy przesunięciu osi optycznej ciemniał od strony w którą oś była przesunięta. To nie powodowało przyciemnienia jak filtrem połówkowym, ale gdy dołożyłem pryzma TTL to fałszowało pomiar i zdjęcia byłyby prześwietlone. Pomiar i ustawienie ekspozycji trzeba było robić przy zerowym ustawieniu osi optycznej. To samo w canonach lusterkowych, a teraz się cieszę, że bezlusterkowiec nie wymaga żadnych kombinacji, celuję, przesuwam lub pochylam i naciskam spust i jest dobrze. Co do Nikona to czasem żałowałem, że nie wszedłem w jego system, ale nie podobał mi się kolor nieba na fotografiach robionych nikonami. No i Canon miał tańsze obiektywy co nie było bez znaczenia. Pozdrawiam, nie daj się skusić coronawirusowi bo to bydle bardzo małe, ale diabelsko nieprzyjemne w użyciu.