Dwa dni temu wyjechałem po raz pierwszy w tym roku nad Wisłę, do podwarszawskiej wsi Gassy, gdzie często jeździliśmy z żoną aby pochodzić po świeżym powietrzu i zobaczyć horyzont. Wziąłem aparat, ale nie chciało mi się dźwigać ciężkiego teleobiektywu, więc tylko poręczny ER 24-105 mm F/4L IS USM i oczywiście miałem od razu kilka dobrych okazji do nie wykorzystania. Nad głową, na dobrej do fotografowania wysokości krążyły majestatycznie dwa żurawie, chyba zmęczone, bo szukały bąbla ciepłego powietrza wznoszącego się w górę – znalazły komin termiczny, nabrały wysokości i poleciały dalej. Była także dobra okazja sfotografowania sójki, która cierpliwie czekała, ale poza sensem fotografowania obiektywem o ogniskowej 105 mm. W poprzek drogi leciała sroka – byłaby łatwym celem, ale dla teleobiektywu, a ten został w domu.
Dziś nie leniłem się, wziąłem EF 100-400 mm z 2-krotnym telekonwerterem. Taki układ optyczny daje f/11 przy całkowicie otwartej przysłonie, ale ogniskowa 800 mm to już coś. Tylko żadnych ptaków nie zobaczyłem. Gdy wracałem trafiła mi się rybitwa zwyczajna siedząca w nurcie rzeki na wielkim pniaku jakiegoś ściętego drzewa. Jej zdjęcie to cały „urobek”, a miało być ho-ho i jeszcze trochę.
Migawka do sfotografowania siedzącej nieruchomo rybitwy niepotrzebnie tak szybka, ale miałem aparat ustawiony do fotografowania ptaków w locie i nie przestawiłem. Gapa ze mnie.
* * *
Aparat Canon EOS R. Obiektyw EF 100-400 mm F/4-5.6L IS USM + Extender 2× III. Ogniskowa 800 mm. Tryb pomiaru. matrycowy. Tryb fotografowania Fv. Przysłona f/11, Migawka 1/5000s. Korekta ekspozycji 0.0 EV. Czułość ISO auto: 2500. Program Capture One 20.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.