Piątek, 29 kwietnia 2011 roku. Rozmowa 3.
Zły duch czuwa i kusi, a potem zadowolony chichoce. Samolot rozbity i na dłuższą rozmowę nie było czasu.
Andrzej A. Mroczek:
— Ale masz smętną minę… Coś się stało?
Andrzej Frydrychewicz:
— Rozbił się samolot.
— Drugi Tupolew!?
— O Boże, nie! Rozbił się nasz. Samonit. Samolot bezzałogowy. Jeden z tych, które mieliśmy zademonstrować w Mińsku Mazowieckim. Wojsko organizuje w Mińsku konferencję na temat samolotów bezzałogowych. Dla nas jest to konferencja bardzo ważna, mają tam być dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Mamy zademonstrować im nasze samoloty bezzałogowe, no i jeden został wczoraj rozbity. Coś okropnego, że to nam się akurat teraz przydarzyło…
— Który został rozbity? Latające skrzydło?
— Na szczęście nie. Rozbił się samolot w układzie klasycznym, ten z dwoma belkami ogonowym.
FOTO 1
Dwukadłubowy PW-141-1 Samonit przed startem. Fot. A. Frydrychewicz.
Rozbił się w sposób wyjątkowo głupi. Wyobraź sobie że pilot, który oblatuje nasze samoloty bezzałogowe i prowadzi ich badania w locie, postanowił nie tylko pokazać swojemu koledze, modelarzowi, jak steruje się tak dużym samolotem, ale także nauczyć go pilotażu. No i dobrze, dlaczego nie, tylko że czas na tą naukę wybrał najgorszy z możliwych.
Wystartował Samonitem sam, ale gdy samolot był już w powietrzu, przekazał koledze aparaturę do sterowania, żeby ten pilotował samolot dalej. Nie włączył jednak przedtem autopilota. No i podczas tego przekazywania sobie aparatury sterującej musieli coś na niej przez przestawić, a gdy spojrzeli wreszcie na samolot zobaczyli, że kręci się w korkociągu.
Kolega naszego oblatywacza przestraszył się tym co zobaczył, bo nigdy tak dużego i ciężkiego samolotu nie pilotował, a tu od razu ma sytuację bardzo trudną. On sterował już modelami, ale małymi, lekkimi, a Samonit jest duży i waży ponad 60 kg.
Przerażony nie chciał ryzykować samodzielnego wyprowadzania samolotu z korkociągu i oddał aparaturę, ale było już za późno, Samonit był tak nisko, że nie dałoby się wyprowadzić go z korkociągu. W tej sytuacji nasz pilot użył spadochronu ratunkowego. Pilocik spadochronu wyskoczył i wyciągnął spadochron, ustabilizowało to samolot i przestał się kręcić w korkociągu, ale nim się czasza spadochronu wypełniła się…
— Rąbnął w glebę.
— Niestety. Tak to się skończyło.
Samolot nadaje się do naprawy i zostanie wyremontowany, ale to zajmie sporo czasu. Moglibyśmy szybko przygotować do lotu drugi samolot, ale rozbita została także kamera wideo, a co najgorsze, uszkodzony został mechanizm urządzenia na którym kamera była zamocowana.
— Platforma stabilizująca, giroskopowa?
— Platforma nie tylko stabilizuje, nie tylko eliminuje skutki drgań od silników i zmian położenia samolotu po podmuchach powietrza, czy podczas manewrowania, ale pozwala także na dokładne obserwowanie wybranego fragment terenu.
FOTO 2
Wyposażenie samolotu bezzałogowego PW-104 Samonit
Samolot może krążyć nad wybranym celem, a obraz przekazywany na ziemię i oglądany na ekranie monitora będzie cały czas nieruchomy. Pozwala to na dokładną obserwację w potrzebnym zbliżeniu. Na ekranie monitora widzi się obserwowany obiekt tak, jakby samolot wisiał nieruchomo w jednym miejscu. To jest znakomite urządzenie, ale jeżeli trzeba będzie wysłać je do naprawy do producenta, do Ameryki, nie wróci szybko.
— Drugiego nie macie?
— To bardzo drogie urządzenie. Liczymy jednak, że profesor Mirosław Rodzewicz, z amatorskiego zamiłowania mechanik precyzyjny, uszkodzenie naprawi.
A w Pułku Lotnictwa Myśliwskiego Warszawa przygotowują się na przyjazd generalicji i na pokaz naszych samolotów. Musimy im zaprezentować sprawne samoloty, musimy ich przekonać, że potrafimy je budować, że latają sprawnie, że można na naszych samolotach polegać. Muszę się teraz tym zająć.
— To nie przeszkadzam. Zmykam.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.