W ubiegłym roku, mniej więcej o tej porze, widziałem na jeziorku w Parku Arkadia na Mokotowie, widowiskowe – z fotograficznego punktu widzenia – bijatyki kaczek o samice. Z nadzieją, że może zobaczę to jeszcze raz, poszedłem z aparatem w to samo miejsce. Odpędzania i bitwy nie widziałem, ale zobaczyłem dwa ptaki w Warszawie nie widywane. Początkowo myślałem, że to perkozy, ale gdy podszedłem bliżej okazało się, że to coś mi nieznanego, do rozszyfrowania dopiero w domu.
W książce Jana Sokołowskiego Ptaki Polskie znalazłem: to tracz nurogęś, co ciekawe, samica ładniejsza, bardziej kolorowa od samca. Para, którą fotografowałem, jest chyba przelotem w Warszawie, bo występuje nielicznie nad jeziorami i większymi rzekami, bardziej licznie na północy, aż do krańców Skandynawii. No to miałem trochę szczęścia, szkoda tylko, że zlekceważyłem czarno-białego samca, który wydawał mi się nieatrakcyjny.
Choć Canon R jest mniejszy i znacznie lżejszy od D1 X, to z obiektywem EF 100-400 mm F/4.5-5.6L IS USM i telekonwerterem 2× jest nadal ciężki i trudno go stabilnie utrzymać w rękach. Będę musiał potrenować hantlami.
* * *
Aparat Canon R. Obiektyw Canon EF 100-400 mm F/4.5-5.6L IS USM + Extender 2× III Ogniskowa 800 mm. Tryb pomiaru: matrycowy. Tryb fotografowania Fv. Migawka 1/1600 s. Przysłona f/11.0. Korekta ekspozycji 0.0 EV. ISO auto 5000
Chylę czoła – i z powodu zdjęć, i kondycji. Atoli w moim Lumixie FZ 1000 mam zooma 25-400 Leitza, znakomity – i lekki! Może warto, byś o tym pomyślał – zamiast ćwiczyć z hantlami? 😉 P.S. No, extendera to ju nie mam – ale od czego kadrowanie? Jakość obiektywu taka, że wytrzymuje. 🙂
Ale mój obiektyw dodaje mi powagi:)