Jak sfotografować strumień w górach, na przykład taki jak na tym zdjęciu, aby patrząc na nie słyszeć w wyobraźni szum pędzącej między skałami wody? Na tej fotografii wszystko jest jak należy, są skały, jest krystalicznie czysta woda rozmazana w ruchu, ale tego szumu nie słychać. Po prawdzie: nie tylko tego szumu nie słychać, ale także nie widać pieniącej się wody. To skutek przedłużonego czasu ekspozycji bez którego nie będzie sugestii ruchu. Każdy to wie. Ale nie wiemy jak zrobić aby na fotografii była nie tylko sugestia ruchu, ale także to atrakcyjne pienienie się wody? To jest zadanie do rozwiązania. Pomysł mam, czy dobry? Nie wiem. Może uda mi się sprawdzić.
Aparat Pentax 67 II, obiektyw SMC Pentax 67 Shitf 75 mm F/4.5, film Provia 100 F.
Ja też nie wiem. Wiem natomiast, że fotografia jest wprawdzie narzędziem wspaniałym, ale nie jest przecież uniwersalnym! Może lepiej zostawić sobie ten szum wody we wspomnieniach i nie próbować go na siłę galwanizować na zdjęciu… Tak czy inaczej życzę powodzenia! 🙂 P.S. Nigdy jakoś nie wspomniałeś, że bywałeś w Ochotnicy Górnej. To było nasze ulubione miejsce wakacyjne, póki dzieci były małe. A osiedle cygańskie odwiedziłeś? Fenomenalny temat do zdjęć. No, teraz już pewnie wszystko się tam zmieniło, podobnie jak w Dzianiszu, który odwiedziłem po 41 latach i nie poznałem miejsca! Nic tam prawie nie zostało z tego, co wtedy fotografowałem ale na szczęście zdjęcia nadal istnieją.
Wspomnienia mam. W Ochotnicy byłem z żoną i synem. Wcześniej gdy byłem w pierwszej lub drugiej klasie liceum. Poszliśmy w dwójkę, choć miało nas być więxcej, ale rodzice nie pozwolili. Przeszliśmy od Kasiny Wielkiej, przez Śnieżnicę, Ćwilin, Jasień,Kudłoń i Turbacz chyba do Łopusznej gdzie z mamó była moja koleżanka z modelarni lotnioczej do której się podwalałem:). Mieliśmy koce i jedną wojskową pałatkę, spaliśmy pod świerkami, na Turbaczu w ruinach shroniska spalonego przez UB. Jedliśmy chleb, mieliśmy puszki z wątróbkami z dorsza i kostki zupy kalafiorowej – wyjątkowo podłej. Woda ze strumienia. Przeżyliśmy, a wspomnienia pozostały. Miałem więcj wolności niż moje wnuki.
P.S Trochę jednak jakby szumi – szczególnie, gdy się powiększy… 😉
Pamiętasz: …szumi w uszach szum strumieni…
Aby był i ruch poruszony i zamrożony należy fotografować z lampą błyskową na długich czasach. Rozmycie ma się z długiego czasu a szczegóły (np krople rozbryzgującej wody, lokalna piana) z tego co się lampą wydobyło i zamroziło. Lampa wyzwalana zdalnie lub po kablu (najlepiej jako kontra – z tyłu lub boku – uwydatniająca rozbryzgującą wodę). Kupa zabawy ale teoretycznie wykonalne.
Nie wydaje mi się, że to do wykonania, ale może się mylę. Proszę spróbować. Praktyka rozstrzyga definitywnie
A jakie by mogły wystąpić przeciwwskazania? Spróbować zawsze można w domowych warunkach na wodzie z kranu (choć tu może być problem z wąskim strumieniem światła skierowanym tylko na rozbryzgi). Oczywiście lampa odpalana na zamknięciu migawki a nie na otwarciu (bo zamaże to co ostro naświetliło). Światło dlatego z kontry, żeby uwypuklić te rozbryzgi (na wprost nie będzie widocznego efektu). Można nawet dodać filtr na lampę żeby światło bardziej „błyszczało” (odznaczało się odcinając poszczególne krople).
Lampy o jakiej mocy chciałby Pan użyć w plenerze?
Mocne lampy reporterskie (np o liczbie przewodniej w granicach 60) powinny wystarczyć – nie chodzi tu o oświetlenie planu tylko o doświetleniu niewielkich jego fragmentów (rozbryzgów). Do lampy można dodać strumienice – żeby ograniczyć rozchodzenie światła. Tu raczej może chodzić o ich ilość niż o moc (jeśli chciało by się objąć plan w kilku miejscach – ale dynamiki powinno zdjęciu dodać już kilka kropel w jednym czy dwóch miejscach na zdjęciu – po prostu światło odbite od tych kropel będzie błyszczało i zwracało uwagę. Zbyt duża ilość takich świecących miejsc na zdjęciu może wyglądać nienaturalnie i wręcz denerwować). Takimi reporterskimi lampami robią zdjęciach w dzień na pustyniach i muszą się nimi przebić przez naprawdę mocne światło słoneczne i odbite od piachu. Po prostu wykorzystują całe zestawy lamp do tego a nie pojedyncze sztuki. W przypadku takich strumieni które są w cieniu powinno być łatwiej (choć wiem… będzie mała przysłona i może nawet filtr szary). Wydaje mi się że jest to wykonalne – choć przyznam szczerze, że osobiście nie próbowałem.
Oczywiście można wykorzystać mocne lampy (1200 Ws lub więcej) podłączone do przenośnego generatora ale to by na prawdę trzeba mieć motywację żeby takie coś w góry nosić i zdjęcia robić.
Na stronie 199 czwartego wydania Książki o fotografowaniu są dwa zdjęcia ambony w kościele parafialnym w Lesznie Wielkopolskim. Ambona była doświetlana 3 fleszami Elinchom: 1500 WS i 2 x 750 WS ustawionych na pełne moce błysków. Cel: rozjaśnić cienie ciemnej dębowej ambony. Skutek żaden. Przysłona obiektywu może była ustawiona na f/5.6, chyba nie na f/8, na pewno nie była przymknięta mocniej. Aby strumień płynącej wartko wody zamienić w smugi, potrzebny jest czas powiedzmy 1/8 s. To wymaga ustawienia najniższej czułości ISO, ustawienia przysłona obiektywu do końca, do f/16 lub f/22, a ponieważ i to nie wystarczy, trzeba założyć na obiektyw neutralnie szary filtr. Proszę resztę policzyć i wyciągnąć wnioski.