Wrona warująca na jabłoni jak pies ogrodnika

Każdego popołudnia ten siwy rozbójnik, który wiosną wyżera młode wróble z gniazd, siada na gałęzi jabłoni  i wygrzewa się w promieniach słońca. Widuję go z okna kuchni. Dziś przestałem się bezczynnie gapić, założyłem do aparatu teleobiektyw z telekonwerterem i ustrzeliłem łobuza.

Canon EOS-1 DX, obiektyw EF 100-400 f/4.5-5.6L IS USM + 1.4 × III. Ogniskowa 560 mm. Tryb AV, przysłona f/8, migawka 1/640 s, ISO 1000.

Informacje o aamroczek

Fotografik, członek ZPAF, autor 12 książek w tym 3 albumów fotograficznych. Wydał 4 książki dla fotografujących sprzedane o łącznym nakładzie ponad 90000 egzemplarzy: "O fotografowaniu", "Książka o fotografowaniu", "Książka o fotografowaniu dzieci" oraz "Zdjęcia cyfrowe w oświetleniu zastanym. Fascynująca historia od Available light do HDR".
Ten wpis został opublikowany w kategorii Fotografie, Rozmaitości, Sprzęt i technika i oznaczony tagami , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na „Wrona warująca na jabłoni jak pies ogrodnika

  1. Ryszard Stelmachowicz pisze:

    Jeśli tak uparcie ten ptak tam siada i do tego systematycznie to jest szansa na kolejne ciekawe ujęcia.
    Wydaje się, że trochę duże ziarno jak na takie ISO w takim aparacie. Może by się pokusić o statyw i dla próby zejść z czasem do jakiejś 1/200s i zmniejszyć trochę ISO?

    • aamroczek pisze:

      Chętnie bym tego szkodnika ustrzelił, nie aparatem a wiatrówką. Ale już nie mam żadnego uzbrojenia, nawet katapulty. Co do zdjęcia to nie przykładałem większego znaczenia i zrobiłem jak zrobiłem, na pewno można lepiej, ale trzeba staranniej. Zajęty jestem czymś innym i muszę temu poświęcać dużo czasu. Co do ziarna, czyli szumów, to sporo też zależy od programu otwierającego RAW. Camera Raw w PS CS-5PL jest dość starawe. Capture One otwiera rawy znacznie lepiej, ale do płochej fotki go nie używam, bo długo się uruchamia. Pozdrawiam serdecznie.

      • Ryszard Stelmachowicz pisze:

        Szkodnik jak szkodnik… kiedyś Mao tak twierdził o wróblach że to one ziarno zjadają i jak je wytępili z nakazu wodza to mieli klęskę wielkiego głodu bo się okazało że stonka i inne robactwo się rozpleniło. Wrona jest wszystkożerna… i zjada wiele rozmaitych robali a nawet gryzoni więc nie ma co przesadzać zbytnio z tym szkodzeniem wróblom (które zanikają bo nie mają gdzie żyć – bo nie ma dziur w poddaszach i innych miejsc gdzie mogły by mieć gniazda – a nie dla tego że je wrony zjadają. To przez ludzi wróble zanikają a nie przez wrony). I co może być dziwne pomimo, że wrona niby jest powszechna to właśnie nie wszędzie – czasami gdzieś wronę zobaczę raz na rok ale w cale nie tak często. Zdecydowanie większym problemem są powszechnie panujące gołębie. To wbrew obiegowej opinii też ptaki drapieżne i strasznie się rozpleniły. No i są napływowe (przywieźli je z terenów Jugosławii w okresie międzywojennym do nas i się tak namnożyły).
        A co do Capture One – to ja właśnie obecnie tego tylko używam więc może stąd ta moja uwaga o ziarnie bo właśnie chyba do czego innego jestem przyzwyczajony. Kiedyś używałem Elementsa ale on faktycznie dawał jakby gorsze rezultaty i dłużej się w nim wszystko obrabiało.
        Co zaś do focenia wrony… wiele czasu wydaje się że nie potrzeba tak na to. Postawić aparat na statywie pry oknie z podpiętym wężykiem. Jak się pojawi wyzwolić… 😉 No wiadomo… łatwo radzić a jak miejsca nie ma to zupełnie co innego.
        No to już nie marudzę… i pozdrawiam.

      • aamroczek pisze:

        Najpierw co do wron. Kiedyś wrony siwe były uważane za groźne szkodniki małego ptactwa i małych zajęcy, i myśliwi byli zobowiązani do tępienia wron. Rozliczali się z tego obowiązku w sposób, który teraz wywołałby kolejny najazd jakieś Komisji z Brukseli – po prostu przynosili obcięte nóżki powiązane w pęczki. Teraz tak nie jest więc wron jest nie wiele mniej od gołębi, ale to idzie w kierunku wyrównania parytetów. Koło mnie, na Mokotowie w Warszawie, tuż przy Centrum Miasta, nie można popatrzeć w jakąkolwiek stronę aby nie zobaczyć wrony. Siadają na śmietnikach, grzebią w nich rozrzucając to co im się nie podoba, a to co podoba zabierają, siadają na dachu najbliższego samochodu i walą dziobem. Piękny widok. I robią kolejną kupę na dachu.
        Teraz o fotografowaniu… Nie postawię aparatu na statywie w kuchni, bo to fizycznie niemożliwe. Gdybyśmy mieli kuchnię taką jaką widuje się na filmach, także polskich, a więc wielką i piękną, to i tak nie postawiłbym w nie aparatu – nasza jest mała, ciasna, nie ma więc o czym mówić.
        Co do programu Capture One – pełna zgoda, to jest bardzo dobry program. Najlepiej to widać, gdy się weźmie jakiś stary plik już obrobiony pieczołowicie i przepuści przez Capture One raz jeszcze i porówna.
        Pozdrawiam.

        Ps. Z okna pokoju obserwowałem wiosną jak sroki i wrony dziobały małe wróble a także jerzyki wyjęte z gniazd. Drapieżnik to drapieżnik. Jest ich w Warszawie stanowczo za dużo.

  2. Ryszard Stelmachowicz pisze:

    No to całkiem fajny pomysł jest na jakiś reportaż czy projekt fotograficzny… pokazanie jakim wrona jest szkodnikiem. Jak wiadomo czasami zdjęcia pozwalają dobitniej niektóre rzeczy uświadomić niż opowieści. Można by z tym tematem coś ciekawego zrobić. W ogóle chyba ludzie chętniej fotografują rzadsze ptaki a te popularne to jakoś tak mało obfotografowane.
    Tak jak pisałem… ostatnio jedną wronę w Katowicach widziałem wiosną. Wcześniej to nie pamiętam już kiedy… bo dawno. Tu u nas jest pełno kawek a one chyba są tam gdzie wron nie ma – zajmują te same rewiry ale kawki są mniejsze i chyba nie konkurują z wronami. A poza tym wrona jest w Polsce obecnie pod częściową ochroną (wróble zresztą też).
    Co do srok to rok czy dwa temu było ich nawet tu koło mnie zatrzęsienie – obecnie jakby mniej ale i tak znacznie łatwiej je tu spotkać niż wrony. A gawrony które kiedyś za młodu były często widywane teraz też jakby gdzieś indziej się wyniosły. Pozostały gołębie i kawki.

    • aamroczek pisze:

      Zająłem się robieniem albumu dla WAT i ptaki mi teraz nie w głowie. Ale pomysł na pokazanie ich w środowisku miasta może dać rzeczywiście interesujący rezultat. Co do wron – w Warszawie wrony i sroki niszczą drobne ptactwo i razem z gołębiami dominują. Jerzyki coraz mniej liczne choć wieszane są dla nich klatki lęgowe, które zajmują. Gawronów w Warszawie jest też dużo, ale one, prócz hałasu i obsrywania ławek w parkach szkody nie czynią. Kawek jest mało, ale są widoczne, natomiast pod wieczór przelatują nad Mokotowem wielkie stada gawronów, gromadami po kilkadziesiąt ptaków.
      Kiedyś, dawno. wracałem z synkiem Krakowa, zatrzymaliśmy się aby zobaczyć coś zdumiewającego. Nad nami krążyły trzy wielkie stada gawronów, krążyły na trzech wysokościach, dwa stada w lewo, jedno w prawo (albo odwrotnie – tego nie pamiętam) ale od patrzenia kręciło się nam w głowie. Jedyny raz coś takiego widziałem. Wielkie stada szpaków zmieniających raptownie, jak na komendę, kierunek lotu, owszem, ale to widok powszechny jesienią

Możliwość komentowania jest wyłączona.