Zamieniłem obiektyw na obiektyw. Zrezygnowałem z obiektywu Sigma 50 mm F1.4 EX DG HSM na korzyść bardziej szerokokątnego i już pierwsze zdjęcie (powyżej) mnie zaskoczyło, bo gdy wyświetliłem je na ekranie LCD aparatu –okazało się, że obrazek jest bardzo jasny, jakby zdjęcie było prześwietlone. Nie zastanawiając się wiele w prowadziłem kolejną/* korektę ekspozycji, najpierw o 1/3 EV, potem mocniejszą, skończyłem na -1,0 EV i uzyskałem taki obraz tego co fotografowałem, jaki zwykle osiągałem fotografując obiektywem Canon EF 24-105 mm F4L IS USM. Nie widzę jednak powodu, aby aparat miał mi z różnymi obiektywami różnie naświetlać i postanowiłem sprawdzić o co tu naprawdę chodzi.
Ustawiłem aparat na statywie i przy dokładnym ustawieniu ekspozycji w trybie Av (f/11) zrobiłem dwa zdjęcia półki z książkami i klamotami, najpierw obiektywem Sigma, później obiektywem Canona ustawionym na ogniskową 35 mm. Zdjęcie z Sigmy było jaśniejsze, z Canona ciemniejsze, aparat z sigmą naświetlał dłużej, z firmowym obiektywem krócej. Dlaczego? Postanowiłem zrobić próbę inaczej. Ustawiłem ekspozycję aparatu w tryb M i pilnowałem, aby przy przysłonie f/11 naświetlenie było „w punkt”.
Porównanie obu zdjęć jest interesujące. Canon EOS 1D X przy fotografowaniu z obiektywem Sigma A F1.4 EX DG HSM wykorzystuje całą skalę histogramu, a więc pełny zakres tonalny,
a z obiektywem Canon EF 24-105 mm f4L IS HSM tylko ¾ całego dostępnego zakresu tonalnego. Ponieważ uważam, że jest to zjawisko interesujące, więc dzielę się tym spostrzeżeniem. Dlaczego tak się dzieje, dlaczego aparat z tymi samymi wszystkimi ustawieniami naświetla różnie w zależności od producenta obiektywu, tego nie wiem. Wiem tyle, że aparat dość często sygnalizuje, że zdjęcie jest prześwietlone, a potem okazuje się, że bujał, bo jest dobre i nic mu w światłach nie zostało wycięte i że najczęściej podczas otwierania plików RAW rozjaśniam „do smaku”.
Na koniec odniosę się do */. Ponieważ fotografował obiekt ogólnie ciemny, wprowadziłem na samym początku niezbędną korektę ekspozycji -1.66 EV (gdyby fotografowany obiekt był ogólnie jasny trzeba byłoby prowadzić korektę na +EV). A różnica między tym zdjęciem Trasy łazienkowskiej, a zamieszczonym na samym początku, wynika ze sposobu zapisu plików, pierwsze było zapisane w RAW, a to tutaj, w JPEG. Kto kocha JPEG-i niech się przyjrzy różnicy.
I na sam koniec wersja czarno-biała, chyba najciekawsza.
Ten fenomen pobudził mój zmysł dociekliwości. Różnica z naświetlania może wynikać z:
1. Ogromnej winiety Sigmy przy maksymalnym otworze (http://www.optyczne.pl/282.8-Test_obiektywu-Sigma_A_35_mm_f_1.4_DG_HSM_Winietowanie.html) co przy pomiarze światła może powodować przekłamania – proszę zmienić na pomiar skupiony (ok. 6.5% obszaru na środku wizjera),.
2. Może efektywna transmitancja jest dużo mniejsza niż geometryczna apertura (choć to mało możliwe)
3. Niestety kuleje kompatybilność niefirmowego obiektywu z korpusem, który nie znając charakterystyki obiektywu stosuje niewłaściwe korekty. (takiego typu komplikacje już nie raz występowały w o wiele mocniejszym nasileniu)
To bardzo interesujące co Pan napisał. Dziękuję. Możliwe, że to winietowanie tak skutkuje. Skorzystam z sugestii i gdy będę miał trochę czasu sprawdzę i podzielę się wynikami. Co do pkt. 3 to Canon rozpoznaje ten obiektyw i nawet koryguje niewielkie, ale jednak!, zniekształcenia baryłkowatości – proszę zwrócić uwagę na zdjęcie, dolna krawędź półki jest prawie prosta a była ciutciut wykrzywiona. Najbardziej mnie jednak interesuje wykres histogramu. Zdjęcie obiektywem 24-105 jest jednak sporo niedoświetlone, gubi się w cieniach, a zdjęcie z Sigmy jest pod tym względem lepsze. Na dobrą sprawę nie używałem jeszcze Sigmy, więc nie mam doświadczeń z innymi zdjęciami, czas pokaże, czy mogę polegać na naświetleniu, czy będę na przykład musiał korygować na minus – czego bym nie chciał.
Pozdrawiam
Myślę, że przede wszystkim to trzecie (w wypowiedzi p. Wróbla). Jakiś czas temu wymieniłem obiektyw Nikona 18-35 mm na Sigmę 17-35. Efekt – dwukrotne prześwietlenie w całym zakresie ogniskowych z wyjątkiem – uwaga! – zakresu 30-35 mm. Próbowałem się czegoś dowiedzieć u obu producentów (Nikon i Sigma) – od Nikona dostałem odpowiedź streszczająca się do stwierdzenia „jak ci się chce używać nie naszych obiektywów, to sam sobie jesteś winny”. Żeby było jeszcze ciekawiej, ten problem ma miejsce tylko w przypadku mojego Nikona D700, natomiast nie występuje, gdy obiektyw założy się np. do Nikona D600 albo starutkiego F801 – sprawdzałem. Ba – żeby jeszcze coś do tego dołożyć, mam zooma Tokina 70-210 AF. Autofocus działa z Nikonem D600, działa z F801, nie działał z F100 i nie działa z D700 – muszę ostrzyć ręcznie! Wniosek – niedopasowanie software’ów i nie ma na to rady. Kupując nowy obiektyw warto mieć tę sprawę na uwadze.
P.S. Czym się różni hardware od software? Hardware to jest to, w co można kopnąć, gdy software nie działa. 😉
Raczej nie sądzę aby była to wina winietowania Sigmy – przy f11,0 🙂 przyczynę różnicy upatrywałbym w gorszej transmisji szkieł Canona dla niektórych długości fal, co by potwierdzało więcej informacji w cieniach na zdjęciu z użyciem obiektywu Sigmy 🙂 Takie moje przemyślenie..
Przy innych zdjęciach jest to samo zjawisko: aparat z obiektywem canona naświetla skąpiej niż z obiektywem sigmy. Dlaczego tak się dzieje nie wiem, najważniejsze dla mnie jest to, że wiem. że tak jest i to mi pozwala lepiej panować nad tym narzędziem jakim jest aparat z obiektywem, raz z tym, raz z innym..