Dziś rano, w drodze do piekarni Putki, zrobiłem przy okazji takie zdjęcie fragmentu ulicy Puławskiej. Czas dobry bo dziś sobota, a rano i w wakacje nie ma stada samochodów na jezdni utrudniających fotografowanie z wysokości chodnika. Ponieważ kontrasty w porannym oświetleniu były duże i jasny, łukowato wygięty dach aż się jarzył od światła, zrobiłem w trybie seryjnym 2 zdjęcia, jedno niedoświetlone 4-krotnie (trochę jeszcze za małe niedoświetlenie) i w programie SNS-HDR Pro. złożyłem je w jedną fotografię.
A to parę godzin później, w nieco innym oświetleniu, inaczej naświetlone (3 zdjęcia, a najsłabiej naświetlone -3 EV) i w nieco szerszym kadrze.
***
Aparat: Canon EOS 1D Mark IV. Obiektyw: Canon EF 24—105 mm f/4 L IS USM.
Wygląda jak rysunek, który architekci przedstawiają przed wykonaniem inwestycji a nie zdjęcie.
Rysunki architektury tak doskonale naśladują fotografie, że gdyby nie to, że przedstawiają obiekt jeszcze nie istniejący, można byłoby sądzić, że są to zdjęcia wykonane aparatem fotograficznym. Nic więc dziwnego, że fotografie wyglądają jak rysunki, skoro rysunki naśladują fotografie. Ale niezależnie od tego co napisałem komentarz jest celny. Powody podobieństwa wynikają w dużej mierze z technologii, Rysunek z programu graficznego jest tworem cyfrowym i fotografia (cyfrowa) także. Fotografia na filmach była mniej ostra, miała swoje ziarno i inną paletę barw, a teraz te renderingi i fotografia cyfrowa korzystają z podobnych możliwości kreacji. Rysunki są dodatkowo uzupełniane elementami fotograficznymi: chmury, pojazdy, postacie, drzewa… co jeszcze bardziej zaciera różnice. Jedyne co pozwalałoby łatwo rozróżnić rysunek o fotografii to elementy ruchome (np. rozmazany samochód) i… śmiecie na ulicach. Inne subtelności jak odbicia świateł od elementów błyszczących itp. można wykonać znakomicie bez wychodzenia z pracowni komputerowej. Takie czasy…