Pokazany tu zrzut z ekranu przedstawia zdjęcie, które zrobiłem w Ustce prawie 2 lata temu, dokładnie 20 sierpnia o godzinie 11:22:20. Fotografowałem aparatem Canon D1 Mark IV z obiektywem Canon EF 100—400 mm f/4.5—5.6 L IS US. Zapis ustawienia aparatu jest widoczny w metryczce i nie ma sensu abym go tu powtarzał.
Na pasku u dołu widać także wiele kolejnych zdjęć zrobionych tego dnia podczas silnego wiatru, który zachęcał amatorów windsurfingu do fascynujących ewolucji na falach. Są wśród nich nawet ciekawsze ujęcia, więc o co tu tak naprawdę chodzi? Ano o to, że wszystkie te zdjęcia, tak jak z całych wakacji w Ustce, zostały po powrocie do Warszawy skopiowane z karty pamięci do komputera, zapisane na twardym dysku a karta została oczyszczona.
Zrobiłem na niej później, od sierpnia 2011 do czerwca 2013 roku kilka tysięcy kolejnych zdjęć, które były kopiowane do komputera i usuwane z karty pamięci. I zdarzyło mi się ostatnio, że po zrobieniu mojemu wnukowi pamiątkowych fotografii z jego I Komunii Świętej, skasowałem zdjęcia z karty pamięci przed ich całkowitym zapisaniem na dysku komputera. Zrobiłem wiele zdjęć, uratowało mi się kilka.
Coś takiego nigdy mi się nie zdarzyło.
Syn, gdy się o tym dowiedział zapytał, czy zapisywałem na tej karcie kolejne zdjęcia, a jeżeli nie, to żebym kartę wyjął i dał mu, to się postara…
Nie będę się rozpisywał co dalej, najważniejszy był finał, zaskakujący.
Wśród odzyskanych zdjęć z I Komunii wnuka dostałem także wiele innych, wśród nich wykonane prawie 2 lata temu w Ustce, a później nie tylko tam…
W tej sytuacji nasuwa się oczywiście wiele myśli, bardzo pobudzających wyobraźnię. I co Wy na to? Nic w przyrodzie nie ginie bez śladu…
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.