W ostatnie dni listopada pogoda była wyjątkowo złą. Bardzo silne wiatry wyrządziły ogromne szkody. W ciągu jednej nocy zniszczeniu uległo tyle linii energetycznych w północnej i północnowschodniej Polsce, że ponad 100000 gospodarstw domowych pozbawionych zostało prądu elektrycznego. Z tego względu nie jest to najszczęśliwsza pora do przypominanie znanej z wielu fotograficznych elementarzy przewrotnie sformułowanej uwagi, że zła pogoda jest lepsza niż dobra. Lepsza dla fotografujących, bo tworzy więcej sytuacji wartych fotografowania, bardziej interesujących, niebanalnych, często zaskakujących a nawet wręcz dramatycznych. Z drugiej znów strony…, wychwalanie złej pogody w czasie gdy wszyscy radują się piękną słoneczną pogodą, byłoby także nietaktem, więc nie zważając na okoliczności napiszę co mam ochotę napisać.
W drugiej połowie sierpnia byliśmy z żoną i dwoma wnukami nad morzem, w Ustce. Miałem aparat i dwa zoomy: standardowy i tele. Standardowym robiłem zdjęcia pamiątkowe wnukom, nic ciekawego. Pogoda była „wymarzona”, słońce grzało, chmury gdzieś na horyzoncie, zajęcia dla teleobiektywu nie widziałem. Ale pogoda jak pogoda, raptem uległa zmianie i zaczęło wiać, zrobiło się zimno. Windsurfingowców, którzy przy pięknej słonecznej pogodzie majestatycznie jeździli po wodzie raz w jedną, raz w drugą stronę, ogarnął istny szał i wysokimi skokami ponad fale dawali okazje do zrobienia interesujących ujęć. Ale tylko kilku, dosłownie kilku fotoamatorom chciało się wyjść w taką pogodę na plażę z aparatem fotograficznym i skorzystać z możliwości zrobienia interesujących fotografii.
Fotografowanie nie było łatwe. Wiatr tak mocno szarpał aparatem z dużym teleobiektywem, że fotografowanego żeglarza trudno było utrzymać w kadrze. Na skuteczne działanie stabilizatora obrazu nie można było w takiej sytuacji liczyć, ponieważ stabilizator musi najpierw poznać charakterystykę drgań żeby mógł im przeciwstawić takie same drgania, ale o przesuniętej fazie. W tej sytuacji, aby mieć pewność, że zdjęcia nie będą poruszone, ustawiłem migawkę aparatu na 1/5000 s i podniosłem czułość ISO do 1250, żeby zwiększyć głębię ostrości. Ustawiłem też aparat na szybkie zdjęcia seryjne: 10/s, co pozwoliło chwytać skoki żeglarzy we wszystkich fazach a potem wybrać bardziej interesujące ujęcia. Jedno z takich ujęć zamieszczam.
To nie wszystkie fotograficzne pożytki z pogody złej, dla wczasowiczów, a korzystnej dla fotografa. W czasie słonecznej, pięknej pogody, na podwórku domu w którym mieszkaliśmy, nic się nie działo, bo dzieci smażyły się na plaży. Gdy pogoda załamała się, podwórko ożyło. Dzieci, znudzone grzebaniem się w piasku, zorganizowały sobie radosną zabawę z nadmuchanym delfinem. Znów powstała okazja do zrobienia jakiegoś bardziej interesującego zdjęcia z wakacji.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.